Jak dbać o meble?

0

Meble to spory wydatek, dlatego warto robić wszystko, aby służyły Ci jak najdłużej. Sposób pielęgnacji i rodzaj detergentu dobierz do materiału – innych zabiegów będzie wymagać komplet wypoczynkowy ze skóry, innych drewniany stół. Zabierając się za czyszczenie mebli, pamiętaj również o złotej zasadzie umiaru. Zwykłe odkurzanie nie zapewni połysku i nie przedłuży trwałości mebli, jednak dobranie zbyt agresywnych środków i nadużywanie zabiegów pielęgnacyjnych mogą doprowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń. Jeśli zatem masz wątpliwości, jak prawidłowo dbać o meble, przygotowaliśmy dla Ciebie krótką ściągawkę.

Jak czyścić meble na wysoki połysk?

Choć meble w wysokim połysku zapewniają ekskluzywny efekt aranżacji, widać na nich każdy zaciek z wody, odcisk palca czy plamkę. Na szczęście skłonność do zabrudzeń rekompensuje łatwość pielęgnacji. Jak dbać o meble na wysoki połysk? Otóż wystarczy przetrzeć powierzchnię mebli lekko wilgotną ściereczką namoczoną w letniej wodzie, a następnie wytrzeć do sucha aby uniknąć zacieków i smug. Przy mocniejszych zabrudzeniach można użyć wody z mydłem, nie potrzeba natomiast żadnych specjalistycznych środków. W odkurzaniu na sucho doskonale sprawdzi się ściereczka z mikrofibry.

Jak dbać o meble z drewna?

Meble z litego drewna stanowią kwintesencję dobrego gustu i trwałości, jednak wymagają nie tylko regularnego odkurzania i czyszczenia, ale i okresowej pielęgnacji. W marketach znajdziesz mnóstwo środków do pielęgnacji drewna, jednak używaj ich oszczędnie – jeśli przesadzisz z detergentem albo użyjesz niewłaściwego, może dojść do trwałego przebarwienia drewna. Sposób pielęgnacji zależy od sposobu zabezpieczenia drewna:

  • Meble olejowane trzeba co jakiś czas (np. co 2-3 miesiące) nacierać szmatką nasączoną olejem. Zabieg usuwa plamy i drobne rysy, ponadto nadaje drewnu większą odporność i piękny wygląd.
  • Meble lakierowane czyści się podobnie jak meble na wysoki połysk. Okazjonalnie można użyć środków nabłyszczających i antystatycznych, które opóźniają osiadanie kurzu.
  • Meble pokryte woskiem należy często odkurzać miękką ściereczką, a do pielęgnacji używać bawełnianej ściereczki i mleczka z dodatkiem wosku.
  • Meble bejcowane odkurzaj na sucho, a co jakiś czas umyj lekko wilgotną ściereczką.

Nigdy nie myj mebli z drewna mocno wilgotną ściereczką, ostrymi myjkami i kuchennymi środkami czyszczącymi.

Jak myć meble fornirowane?

Fornir to cienka warstwa prawdziwego drewna pokrywająca płytę meblową. Do czyszczenia takich mebli używaj lekko wilgotnej ściereczki nasączonej czystą wodą. Przy większych zabrudzeniach możesz użyć wody z mydłem, jednak nie stosuj środków antystatycznych i nabłyszczających do drewna, ani detergentów do mycia drewnianych podłóg. Od czasu do czasu możesz zastosować specjalne mleczko przeznaczone do mebli fornirowanych.

Jak pielęgnować meble ze skóry?

Podobnie jak Twoja skóra, również meble ze skóry wymagają natłuszczania, w przeciwnym razie ich powierzchnia może wysuszać się i pękać. W takim razie jak dbać o meble ze skóry? Odkurzaj na sucho ściereczką lub odkurzaczem ustawionym na niską moc, unikaj czyszczenia na mokro. Do natłuszczania używaj kremu stearynowego lub wazeliny, co jakiś czas możesz zafundować swoim meblom kurację środkiem konserwującym do skóry. Aby nie naruszyć naturalnej warstwy ochronnej skóry, nie stosuj innych detergentów czy odplamiaczy.

Uwaga – do mebli z ekoskóry nie stosuj środków przeznaczonych do tapicerki z prawdziwej skóry. Takie meble wystarczy umyć dobrze odciśniętą gąbką namoczoną w ciepłej wodzie z mydłem, a następnie wytrzeć do sucha.

Jeśli nadal nie masz pewności jak dbać o meble, najlepiej zasięgnij rady producenta lub sprzedawcy. Pamiętaj, że nieprawidłowa pielęgnacja zwykle powoduje utratę gwarancji. Przebarwienia i uszkodzenia powstałe w wyniku zastosowania niewłaściwych środków nie podlegają reklamacji, w dodatku trudno doprowadzić mebel do dawnej świetności.

Jak wybaczyć zdradę partnera?

0

Zdradzają partnerzy obu płci, przy czym to kobiety częściej są skłonne wybaczyć zdradę, zwłaszcza jeśli nie doszło do tzw. zdrady emocjonalnej. Kobiety – na własny użytek – są skłonne uznać okoliczności łagodzące dla pojedynczego skoku w bok. Niewierność partnera składają na karb alkoholu, stresującej pracy, namolnych kobiet, nieodpowiednich kolegów, braku seksu i kryzysu małżeńskiego. Znacznie trudniej wybaczyć wieloletni romans z uczuciem w tle, którego nie można tłumaczyć upojeniem alkoholowym czy dziką imprezą integracyjną. Jednak nawet w tej sytuacji kobiety pytają – jak wybaczyć zdradę partnera?

Daj sobie czas na przepracowanie zdrady

Proces przechodzenia przez zdradę przypomina proces żałoby i można w nim wyróżnić cztery fazy:

  1. Szok i otępienie – nie dopuszczasz do siebie myśli, że czuły mąż i odpowiedzialny ojciec mógł kierować się czystym egoizmem, nie zważając na Twoje uczucia i wspólnie przeżyte lata.
  2. Tęsknota – żal Ci waszego udanego związku i tęsknisz za obrazem idealnego mężczyzny, który kiedyś przynosił Ci kwiaty bez okazji i pisał tony czułych sms-ów.
  3. Dezorganizacja – tracisz siły i energię, zaczynasz zaniedbywać obowiązki, dom i siebie. Jedynie dzieci lub praca trzymają Cię w pionie, ale całą uwagę skupiasz na zdradzie.
  4. Reorganizacja – ból i poczucie krzywdy słabną, czas powoli leczy rany po zszarganym zaufaniu.

Jak wybaczyć zdradę partnera? Potrzeba do tego akceptacji. Nie da się zapomnieć, ale możesz pogodzić się z tym, że Twój związek nigdy nie będzie taki jak przedtem. Jeśli zechcesz skrócić ten proces i mimo bólu, będziesz udawać, że wszystko jest ok., wkrótce poczucie krzywdy da o sobie znać. Zamiast „zdrowieć” będziesz ciągle jątrzyć temat, prowadzić bolesne rozmowy, rozdrapywać rany szczegółami romansu, zatruwać Wasze życie zazdrością i ciągłymi podejrzeniami. Na dłuższą metę nikt nie zniesie nieustannej inwigilacji i ciągłego wypominania błędów.

Bądź pewna skruchy partnera

Jak wybaczyć zdradę, jeśli partner podejrzanie się zachowuje (chowa telefon, myślami jest gdzieś indziej i nie chce wspólnie spędzać czasu) i nie ma ochoty rozmawiać o tym co zaszło? Długotrwały romans ma zupełnie inny kaliber niż pojedynczy skok w bok, może świadczyć o zażyłości i wspólnych planach kochanków. Nie możesz kochać we dwoje, nie staraj się też na siłę „wyszarpywać” męża z rąk drugiej kobiety. Nie zgadzaj się na otwarty związek, jeśli Twój partner „potrzebuje” jednonocnych znajomości. Wybaczenie zdrady tylko wtedy ma sens, jeśli partner rzeczywiście żałuje swojego czynu i robi wszystko, by ponownie zasłużyć na Twoją miłość i zaufanie.

Pracuj nad sobą i nad związkiem

Zachowania partnera zmienić nie możesz – ale teraz jest najlepszy czas, by zadbać o siebie. Obniżenie poczucia wartości, obwinianie siebie, utrata pewności siebie to częste skutki zdrady, dlatego musisz temu przeciwdziałać. Bądź dla siebie dobra i nie zapominaj, że jesteś przede wszystkim jednostką – zdrada może zniszczyć Wasze małżeństwo, ale nie może zniszczyć Ciebie. To także dobry moment na zastanowienie się nad swoim związkiem. Jaki był przed zdradą? Czy wcześniej czułaś się kochana i pożądana? A może wręcz przeciwnie – psuło się już wcześniej i tylko wspólne zażyłości trzymały Was razem? Nad dobrym związkiem z pewnością warto popracować, nad kiepskim szkoda ronić łez.

Jak wybaczyć zdradę partnera? To z pewnością trudne zadanie, którego nie ułatwia otoczenie. Mama i teściowa przekonują Cię, że „wszyscy mężowie mają chwile słabości”, przyjaciółka dopinguje, byś wyrzuciła drania z domu. Dla niektórych Twoja krzywda może być dobrym tematem do plotek i złośliwych uwag, dlatego w przypadku zdrady warto skorzystać z pomocy specjalisty. Psycholog lub psychoterapeuta pomoże Ci uporządkować emocje, aby nie zatruwały Waszego życia. Dobrym rozwiązaniem jest również terapia par – często zdrada to tylko wierzchołek góry lodowej, odwracający uwagę od innych problemów trapiących wasz związek.

Jak wygląda zabieg świecowania uszu?

0

Świecowanie uszu, zwane też konchowaniem, to zabieg stosowany już w starożytnym Egipcie. W jego leczniczą moc wierzyli także mieszkańcy Dalekiego Wschodu, Aztekowie i Majowie. Konchowanie jest nadal szeroko praktykowane przez meksykańskich Indian oraz plemiona Hopi i Cherokee. W Polsce zabieg traktowany jest w kategoriach ciekawostki, jednak wiele ośrodków prowadzących terapie naturalne proponuje go w swojej stałej ofercie. Bez problemu można także kupić specjalne akcesoria do konchowania, jednak lekarze ostrzegają przed szkodliwymi konsekwencjami tej metody. Sprawdźmy zatem jak wygląda zabieg świecowania uszu i czy naprawdę warto go stosować?

Na czym polega konchowanie?

Celem świecowania jest usunięcie z uszu zalęgającej woskowiny i innych zanieczyszczeń za pomocą specjalnej świecy Indian Hopi. To proste narzędzie w postaci cienkiego patyczka, wykonanego z włókna lnianego, miodu i wosku pszczelego. W rurce znajdują się także olejki eteryczne i zioła, które mają wspomóc proces oczyszczania i działać leczniczo. W trakcie zabiegu świeca włożona do ucha ulega spaleniu, wskutek czego pacjent odczuwa przyjemne ciepło.

Jak przebiega konchowanie?

Jak wygląda zabieg świecowania uszu? Trzeba przyznać, że nieco dziwnie i niezbyt zachęcająco. Pacjent musi położyć się na boku, następnie terapeuta smaruje ucho kremem w celu pobudzenia krążenia. Głowę pacjenta zakrywa papierowa płachta z otworem na ucho. Terapeuta wkłada świecę Hopi do małżowiny usznej pacjenta (na głębokość 1 cm), po czym zapala knot. Połączenie świecy z uchem powinno być na tyle szczelne, by podczas zabiegu nie wydzielał się dym. Spalająca się świeca „zbiera” zanieczyszczenia z ucha pacjenta w specjalnej blaszce, a do przewodu słuchowego przedostaje się para wzbogacona substancjami z olejków eterycznych i ziół. Po dopaleniu świecy do wyznaczonego poziomu, terapeuta gasi ją i oczyszcza skórę pacjenta.

Czy świecowanie uszu jest bezpieczne?

W trakcie zabiegu pacjent nie ulega poparzeniu, gdyż świeca spala się wyłącznie do określonej wysokości. Niemniej, jeśli terapeuta będzie nieostrożny, świeca może przewrócić się i poparzyć pacjenta. Natomiast zbyt głębokie włożenie świecy może skutkować uszkodzeniem błony bębenkowej i w konsekwencji spowodować problemy ze słuchem. Bardzo ważne jest, by terapeuta dokładnie oczyścił ucho po zabiegu – jeśli w przewodzie słuchowym zostaną resztki świecy, może dojść do zapalenia ucha środkowego.

Jakie dolegliwości leczy konchowanie?

Wiemy już, jak wygląda zabieg świecowania uszu. Ale na co konkretnie pomaga? Terapeuci praktykujący tę indiańską metodę przekonują, że podciśnienie wytwarzające się podczas zabiegu, ułatwia oddychanie przez nos i reguluje ciśnienie w zatokach. Kolejną korzyścią świecowania ma być udrożnienie kanału słuchowego,  dlatego na zabieg często zgłaszają się osoby z niedosłuchem i szumami usznymi. Specjaliści medycyny naturalnej polecają konchowanie także na bóle głowy, migreny, a także na przeziębienie i nawracające stany zapalne zatok. Według lekarzy jedynym efektem świecowania jest wyczuwalne odprężenie, gdyż ciepło świecy i olejki eteryczne działają uspokajająco, wprowadzając pacjenta w stan głębokiej relaksacji.

Aby na własne oczy przekonać się, jak wygląda zabieg świecowania uszu, możemy odwiedzić najbliższy ośrodek terapii naturalnych, albo przeprowadzić taki zabieg w domu, z pomocą bliskiej osoby. Warto jednak pamiętać, że nie jest to typowy zabieg leczniczy, a lekarze nie potwierdzają jego skuteczności.  Należy również zachować maksymalną ostrożność, gdyż nieprawidłowe obchodzenie się ze świecą może prowadzić do poparzeń i uszkodzenia narządu słuchu.

Horrory, które nie dadzą Ci zasnąć. Najlepsze horrory ostatnich lat.

0

Dobry horror podczas oglądania wywołuje gęsią skórkę, a tuż po seansie nie pozwala zasnąć w pustym domu. Przerażające obrazy i niepokojące dźwięki pobudzają wyobraźnię, która daje o sobie znać tuż po zgaszeniu światła. Wiele osób nie widzi w horrorach większego sensu – oglądać film tylko po to, by się bać? Jedynie fani rozumieją ten elektryzujący fenomen strachu, który pozwala przeżywać obrazy na ekranie znacznie głębiej, niż przy innych gatunkach filmowych. Jeśli i Ty lubisz dreszczyk emocji, musisz obejrzeć najlepsze horrory, które nie dadzą Ci zasnąć.

 „Sinister”

Genialna ścieżka dźwiękowa podkreśla gęsty, niemal obrazoburczy klimat filmu. Dreszczowce z dziecięcymi bohaterami zawsze budzą sporo emocji, ale jeśli dodamy do tego niezwykle wymyślne rytuały przemocy, wyjdzie nam prawdziwie mocne kino. Reżyser zastosował dość oklepany motyw taśmy  8 mm, jednak udało mu się udowodnić, że sprawdzone chwyty, nie muszą być nudne i przewidywalne. To z pewnością horror, który nie da Ci zasnąć, zwłaszcza jeśli masz na strychu kolekcję starych kaset…

„Obecność”

Ten film po prostu trzeba znać. Wprawdzie tematyka nie wnosi niczego nowego – w końcu mamy do czynienia z kolejnym demonem nawiedzającym Bogu ducha winną rodzinę – jednak poziom realizacji czyni z tego horroru majstersztyk gatunku. Efekty budzą prawdziwy strach, nie zażenowanie czy śmiech, a wyjątkowego smaczku dodają autentyczne zdjęcia bohaterów historii, która została oparta na prawdziwych wydarzeniach. Inne warte uwagi horrory z gatunku haunted house  to przede wszystkim „Naznaczony” i „Udręczeni” – podobno ten drugi również został zainspirowany prawdziwą historią.

„Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii”

Wielu fanów gatunków nie uzna tej historii za najlepszy horror ostatnich lat, jednak nie można odmówić „Czarownicy” niesamowitego klimatu i dusznej atmosfery. Mało jest filmów o wiedźmach, które potrafią wzbudzić cały wachlarz emocji (jak choćby kultowy „Blair Witch Project”), dlatego tym bardziej warto obejrzeć ten niezwykły horror. „Czarownicę” wyróżniają przede wszystkim znakomite zdjęcia i dobrze skonstruowana fabuła pozbawiona zbędnych ozdobników. Surowy, zapomniany przez Boga skrawek ziemi otoczony lasem- taki obraz sprawia, że razem z bohaterami odczuwamy rosnący lęk, ostrzegający nas przed nieuchronnie zbliżającą się katastrofą…

„Autopsja Jane Doe”

Horrory, które nie dadzą Ci zasnąć nie muszą traktować o demonach, egzorcyzmach czy nawiedzonych domach. Fani mniej komercyjnego kina będą zachwyceni „Autopsją”, której mocnej atutem jest intrygująca fabuła i niespieszna akcja, która potęguje wrażenie zła, czającego się w pobliżu. Film rodzi wiele pytań, co skłania do powtórnego obejrzenia i własnych interpretacji przedstawionych wydarzeń. To horror minimalistyczny, a jednak twórcom udało się przemycić kilka zaskakujących zwrotów akcji, co czyni go jeszcze ciekawszym w odbiorze.

„Babadook”

Mimo że więcej w nim psychologii niż dreszczowca, „Babadook” jest uważany za najlepszy horror ostatnich lat. Obraz niewątpliwie wnosi powiew świeżości do kinematografii grozy, to coś zupełnie innego od typowych straszaków z duchami i demonami. Twórcy wykorzystują starą zasadę horrorów – najbardziej boimy się tego, czego nie widać. Schizofreniczna atmosfera otula nas tak szczelnie, że nie zwracamy uwagi na sztampowe chwyty znane z innych horrorów. Najważniejsza staje się historia i odpowiedź na pytanie – czy potwór istnieje tylko w wyobraźni?

Horrory, które nie dadzą Ci zasnąć to niekoniecznie historie nieprzeciętnie oryginalne, straszące licznymi jump scenami lub imponującym rozlewem krwi. To także obrazy kameralne, czasami z pogranicza różnych gatunków np. baśni czy kina psychologicznego. Intrygująca ścieżka dźwiękowa i duszny  klimat sprawiają, że oglądanie ich w odpowiednich warunkach – w ciemnym pokoju, ze słuchawkami na uszach  – grozi palpitacjami serca i gwarantuje bezsenność.

Przyczyny problemów z potencją u młodych mężczyzn

0

Nieprawdą jest, że niemoc w łóżku dotyczy głównie mężczyzn w średnim i podeszłym wieku. Coraz więcej dwudziestokilkulatków sprawdza w Internecie jakie są przyczyny problemów z potencją u młodych mężczyzn. Co więcej, właśnie ci młodsi gorzej znoszą wszelkie przejawy zaburzeń erekcji. Są przekonani, że z racji wieku powinni podołać zadaniu bez względu na okoliczności. Rzadko szukają pomocy u specjalisty – zamiast tego rzucają się w wir przygodnych znajomości na jedną noc (bo w końcu „musi zadziałać”) lub przeciwnie, stają się mimowolnie seksualnymi ascetami. Tymczasem przyczyny problemów z potencją u młodych mężczyzn mogą być całkiem prozaiczne i łatwe do zlikwidowania.

Stresujesz się? Zapomnij o seksie

Mężczyźni mający stresującą pracę, często mają trudności z osiągnięciem wzwodu. W stanie permanentnego stresu (praca w korporacji, własna firma, surowy szef) organizm „włącza” tryb walcz lub uciekaj. Wówczas serce mocniej pracuje, przyspiesza tętno, wzrasta ciśnienie krwi, a jednocześnie… spada ukrwienie narządów płciowych, wskutek czego penis nie może utrzymać wzwodu. To atawistyczny mechanizm obronny – organizm skupia się na walce o przetrwanie, a nie na rozmnażaniu.

Najpierw odpoczynek, potem miłosne igraszki

Przyczyny problemów z potencją u młodych mężczyzn mają ścisły związek z tym, jak panowie odpoczywają. Ciągłe nadgodziny, zabieranie pracy do domu i niedobór snu często obniżają libido do tego stopnia, że prawdziwa ochota na seks zdarza się raz na kilka miesięcy. Trudno jednak skupić się na wdziękach partnerki, jeśli mózg wciąż pracuje nad projektem albo przeciwnie – błaga o sen. Choć orgazm czujemy w lędźwiach, to właśnie mózg steruje uczuciem podniecenia i to on decyduje, czy mężczyzna podoła w łóżku.

Ogranicz używki, a staniesz na wysokości zadania

Aż 85% przypadków zaburzeń erekcji dotyczy nałogowych palaczy, co wynika ze szkodliwego wpływu papierosów na serce i układ krwionośny. Natomiast alkohol wypijany w nadmiernych ilościach nie tylko obniża zdolność do odczuwania bodźców (w tym dotyku partnerki), ale i wywołuje schorzenia wątroby odpowiedzialne m.in. za impotencję. Problemy z erekcją mogą mieć również mężczyźni budujący masę mięśniową przy pomocy anabolików i sterydów.

Zaburzenia hormonalne = zaburzenia libido

Endokrynologiczne przyczyny problemów z potencją u młodych mężczyzn mogą wynikać z niedoboru testosteronu lub nadmiaru prolaktyny. Działanie testosteronu jest szeroko znane, dlatego skupimy się na drugim hormonie. Hiperprolaktynemia u mężczyzn może objawiać się m.in. stanami depresyjnymi (które również nie służą sprawności seksualnej), zaburzeniami libido i impotencją. W wyniku długotrwałego nadmiaru prolaktyny mężczyzna może zauważyć u siebie powiększenie piersi, a nawet mlekotok. Kompleksy wynikające ze zmian w wyglądzie powodują niechęć do obnażania się przed partnerką i podejmowania jakichkolwiek działań w sferze seksualnej.

Gdy psychika nie chce, ciało nie może

Za problemy z potencją często odpowiedzialna jest psychika. Jeśli zaburzenia występują z nowopoznaną kobietą, słaby wzwód może wynikać z nadmiernych ambicji w dążeniu do zaspokojenia partnerki lub lęku przed łóżkową kompromitacją. Przyczyny problemów z potencją u młodych mężczyzn w stałych, długoletnich związkach często pojawiają się w wyniku pogłębiającego się kryzysu i kłótni, a także gdy rodzi się dziecko lub partnerzy poddali się łóżkowej monotonii.

Jak rozpoznać, z czego wynikają problemy z potencją? Jeśli mężczyzna osiąga erekcję rano lub w trakcie masturbacji, prawdopodobnie to psychika nie pozwala na satysfakcjonujące współżycie  z partnerką. Jednak jeśli wzwód nie pojawia się również w trakcie „samodzielnego działania”, trzeba przeanalizować swój tryb życia i zmienić nawyki na zdrowsze. Nieleczone zaburzenia potencji mogą przerodzić się w impotencję, dlatego warto przełamać wstyd i zawczasu udać się do specjalistów – seksuologa i urologa.

Seriale podobne do „Przyjaciół”. Co warto oglądać po „Friends”?

0

„Friends” to jeden z najpopularniejszych seriali w historii telewizji. W USA aktorzy odgrywający role „Przyjaciół” szybko stali się pierwszorzędnymi celebrytami. Serial cieszył się dużą popularnością również w Polsce. A właściwie należałoby powiedzieć „cieszy”. Nie dość, że regularnie powtarzają go telewizje, to nie brakuje osób, które nadal ściągają lub kupują kolejne sezony. To nic, że realia są trochę nieaktualne (choć stylistyka lat 90 może być też zaletą). Serial wciąż przyciąga ponadczasowym humorem i niezapomnianymi kreacjami.

Prędzej czy później jednak każdy fan musi dojechać do ostatniego odcinka i zmierzyć się z trudnym faktem, że ulubiony sitkom się skończył. Aby pokonać traumę możesz sięgnąć po seriale podobne do „Przyjaciół”. Jeżeli bacznie śledziłeś losy „Friendsów”, najprawdopodobniej spodobają Ci się również poniższe propozycje.

„Jak poznałem Waszą matkę”

Serial „How I Met Your Mother” jest w Polsce znany pod tytułem „Jak poznałem Waszą matkę”. Koncepcja jest tu podobna jak w „Przyjaciołach”. Poznajemy grupę dobrych znajomych, którzy wspólnie spędzają czas w pobliskim barze. A przy okazji realizują szereg dziwnych pomysłów, wchodzą we wzajemne relacje matrymonialne, pomagają sobie lub stwarzają konflikty… A to wszystko w ramach opowieści, którą snuje Ted – główny bohater serialu opowiadający swoim dzieciom jak poznał ich matkę. Jednak bez obaw, nie ma tutaj długich ciągnących się opowiadań przy kominku – zwykle tylko początek i koniec historii jest przedstawiony w formie ojca kontynuującego opowiadanie przez kolejne odcinki i sezony.

Seriale podobne do „Przyjaciół” nie są oczywiście kopią „Friendsów” i prawdziwym miłośnikom nie zastąpią przygód Rachel, Rossa i reszty paczki. Jednak w „How I Met Your Mother” również nie brakuje wyrazistych postaci. Oprócz dość ułożonego głównego bohatera, poznasz niezapomnianego Barney’a Stinsona, który specjalizuje się w nietypowych metodach uwodzenia. Jeśli kojarzysz z memów lub powiedzeń znajomych zwroty takie jak „true story” czy entuzjastyczne „legendary” – to wiedz, że pochodzą one właśnie od Barney’a.

Teoria wielkiego podrywu

„Teoria wielkiego podrywu”, czyli „Big Bang Theory”. Trzeba przyznać, że tłumacze nie mieli łatwego zadania, bo oryginalny tytuł stanowi grę słów – „bang” oznacza zarówno wybuch, jak i „bzyknięcie”. A to nie koniec kłopotów tłumaczy, bo serial pełen jest inteligentnego humoru nawiązującego do zagadnień naukowych.

„Big Bang Theory” można nazwać geekową wersją „Przyjaciół”. Również jest to sitkom o grupie znajomych, ale większość postaci jest związana ze światem nauki. Znajdziesz tu fizyków teoretycznych, inżynierów i neorobiologów (w wersji damskiej). Najbardziej kultową postacią jest genialny fizyk Sheldon Cooper, który łączy potężną inteligencję z lękliwym charakterem i szeregiem fobii.

Główną osią pierwszych sezonów jest jednak relacja pomiędzy Penny a Leonardem. Słodka blondynka Penny jest jedyną postacią w serialu, która nie ma nic wspólnego ze światem nauki. Mimo tego teoretyczny fizyk Leonard o skłonnościach aspołecznych nie rezygnuje z prób poderwania atrakcyjnej sąsiadki.

A może znasz inne seriale podobne do „Przyjaciół”, które warto polecić fanom „Friendsów”?

Jak optycznie powiększyć mały pokój?

0

Niewielkie wnętrze może być przytulne, ale gdy metrów kwadratowych jest zbyt mało, pokój sprawia wrażenie ciasnego. Na szczęście nie trzeba burzyć ścian, aby skromny pokoik czy kawalerka dawały poczucie większej przestrzeni. Jak optycznie powiększyć mały pokój? Poniżej kilka prostych porad dla domowych projektantów wnętrz.

Rozciągające pasy

Umysł daje się dość łatwo oszukać, a jednym z najskuteczniejszych sposobów na zmianę percepcji przestrzeni jest dodanie pasów. Biegnące poziomo sprawią, że pomieszczenie wyda się szersze. Z kolei pasy pionowe pozwolą na „podniesienie” pokoju. Jednak bez obaw – nie trzeba malować ściany w zebrę, aby cieszyć się poczuciem większej przestrzeni. Wystarczą 2-3 pasy, które nie muszą nawet obejmować całego pokoju. Mogą być umieszczone w nieregularnych odstępach i mieć różną grubość. Nie musisz też stawiać na duży kontrast – paski mogą mieć odcień podobny do ściany.

Postaw na jasne barwy

Każda osoba o nieco szerszej sylwetce wie, że ciemne barwy potrafią „odchudzać”. W czerni, granacie czy brązie wygląda się szczuplej niż w jasnych kolorach. Ta reguła działa w dwie strony i to nie tylko w przypadku ubrań. Jeśli zastanawiasz się jak optycznie powiększyć mały pokój, punktem wyjścia powinny być jasne kolory na ścianach. Pastele, beże czy biel rozświetlą wnętrze i dadzą iluzję obszerniejszego metrażu.

Oczywiście pokój nie musi być jednokolorowy. Wciąż modnym rozwiązaniem jest jedna ściana w innym odcieniu. Warto też postawić na drobne dodatki, które przełamią nadmiar jasnej barwy. Mogą to być ozdoby lub drobne, ciemne meble.

Lustra powiększą wnętrze

Prostym i skutecznym sposobem na optyczne powiększenie małego pokoju są również lustra. Zwierciadła tworzą bardzo dosłowną iluzję większego pokoju. Duże lustro może się znaleźć nie tylko w sypialni lub przedpokoju, ale również w salonie. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by zamontować więcej niż jedno lustro w pomieszczeniu. Nie musi mieć ono dużej wartości użytkowej – potraktuj je jako ciekawy dodatek do wnętrza.

Warto przy tym uważać na sposób ustawienia lustra. Najlepiej, by z perspektywy osoby zasiadającej na kanapie (czy przebywającej w innym miejscu typowym dla pomieszczenia) lustro odbijało estetyczną i w miarę jednolitą przestrzeń. Jeżeli będzie ustawione tak, że przez większość czasu będziesz w nim obserwować niepościelone łóżko czy kosz na śmieci, to wnętrze nie będzie wydawało się większe, ale bardziej zabałaganione.

Zwróć też uwagę na ramę lustra. Unikaj ciężkich, bardzo ozdobnych obramowań – nie wpłyną one korzystnie na percepcję przestrzeni. O wiele lepiej sprawdzi się minimalistyczny design.

Nie przesadzaj z dodatkami

Skoro wspomnieliśmy o przesadnej ozdobności, to przejdźmy do tematu dodatków. Jak optycznie powiększyć mały pokój? Rezygnując z nadmiaru ozdób! Czasem pożegnanie dziesiątek wakacyjnych pamiątek nie jest łatwe, ale niestety jest to zabieg konieczny, zwłaszcza w małym wnętrzu. Duża ilość ozdobników, barw i dodatków sprawia, że wnętrze wydaje się chaotyczne i ciaśniejsze.

Zadbaj o porządek

Z tego samego powodu warto regularnie dbać o porządek. Twoje zabiegi aranżacyjne pójdą na marne, jeśli pokój będzie non stop zarzucony ubraniami, naczyniami czy narzędziami. Im większy bałagan, tym ciaśniejsze wydaje się wnętrze. Wyrób w sobie nawyk odkładania rzeczy od razu na właściwe miejsce, a Twoje lokum będzie znacznie przyjemniejsze.

Jak naturalnie zwiększyć poziom testosteronu?

0

O testosteronie często mówi się, że odpowiada za typowo męskie cechy fizyczne i psychiczne. Co się do nich zalicza? Większe owłosienie ciała, chęć do działania i rywalizacji, wysokie libido, dobre samopoczucie i dużo energii na co dzień. Brak tych elementów może świadczyć o zbyt niskim poziomie „teścia”. Naturalnie sprawa jest nieco bardziej skomplikowana i w grę wchodzą również uwarunkowania genetyczne, inne hormony oraz czynniki środowiskowe – niemniej odpowiedni poziom testosteronu zdecydowanie jest korzystny dla każdego faceta.

Chcesz mieć pewność, że męskiego hormonu jest pod dostatkiem w Twoim krwiobiegu? W takim razie odpowiedzmy sobie na pytanie jak naturalnie zwiększyć poziom testosteronu?

Ćwiczenia siłowe

Pierwsze co przychodzi Ci na myśl to siłownia? To bardzo dobre skojarzenie. Poziom testosteronu można skutecznie podnieść za pomocą krótkich i intensywnych ćwiczeń, czyli tzw. interwałów. Polega to np. na maksymalnie szybkiej jeździe na rowerku gimnastycznym przez pół minuty, bo następnie odpocząć trzy minuty i znów ruszyć z całych sił. Oczywiście interwały mogą też obejmować inne partie mięśni.

Do ćwiczeń podnoszących poziom testosteronu należą także typowe ćwiczenia ma wzrost siły i masy mięśniowej. Mowa o podnoszeniu dużych ciężarów w kilku seriach i niewielkiej ilości powtórzeń na serię. Innymi słowy – wyciskanie ciężarów, a nie „machanie” lekkimi hantlami przez pół godziny.

Uważaj jednak, by się nie przećwiczyć. Przetrenowanie obniży poziom testosteronu zamiast go podnieść.

Zrzuć zbędne kilogramy

A co ze sportami wytrzymałościowymi i treningiem cardio? Jeśli chcesz naturalnie zwiększyć poziom testosteronu takie ćwiczenia też mogą się przydać, ale głównie jako wsparcie w walce o mniejszą wagę. Intensywny aerobik czy bieganie nie wpływają korzystnie na poziom męskiego hormonu – pozostają neutralne lub obniżają „teścia”, o czym doskonale wiedzą np. maratończycy. Z drugiej strony, w utrzymaniu testosteronu na zdrowym poziomie przeszkadza nadmiar tłuszczu w organizmie, a to oznacza, że warto zawalczyć o zredukowanie wagi (więc i cardio może się przydać).

Cynk, magnez, witamina D

Aby testosteron mógł być skutecznie produkowany i utrzymywany, potrzebujesz również odpowiednich witamin i minerałów. W kwestii testosteronu szczególnie przydatne są cynk, magnez oraz witamina D. Wszystkie trzy substancje możesz spożywać wraz z jedzeniem, ale w tym wypadku warto sięgnąć też po suplementy. Niestety w pożywieniu tych dobroczynnych związków jest zbyt mało.

Seks a testosteron

Jak naturalnie zwiększyć poziom testosteronu? Jednym z najprzyjemniejszych sposobów jest regularny seks. Warto jednak dodać, że mowa o aktywności z partnerką, a nie „działaniach na własną rękę”. W tym drugim przypadku poziom testosteronu pozostaje bez zmian. Nie sprawdza się też zasada im więcej tym lepiej. Zarówno seks, jak i masturbacja w nadmiarze mogą obniżyć poziom męskiego hormonu.

Co ciekawe, korzystnie na poziom testosteronu wpływa też brak seksu, jednak dotyczy to ograniczonego okresu. Przez pierwszych kilka tygodni „teściu” będzie wzrastał, ale jeśli w tym czasie nie uda Ci się znaleźć partnerki, poziom męskiego hormonu drastycznie spadnie.

Koniec z cukrem

Prawdziwi mężczyźni nie jedzą cukierków. A przynajmniej taki wniosek można wysnuć na podstawie badania zależności testosteronu od spożycia cukru. Po wypiciu puszki słodkiego napoju, testosteron może spaść nawet o 25%. Jeśli więc chcesz zadbać o to, by nie brakowało męskiego hormonu w Twoim organizmie, unikaj zbyt dużych ilości cukru.

Wysypiaj się

Natomiast wracając do przyjemnych sposobów dodajmy, że powinieneś się porządnie wysypiać. Jak naturalnie zwiększyć poziom testosteronu? Spędzaj w łóżku regularnie 7-8 godzin. Organizm musi się zregenerować. Brak snu prowadzi do przemęczenia, a po kilku nieprzespanych nocach poziom testosteronu wyraźnie spada.

Zredukuj źródła stresu

Testosteronowi nie służy też długotrwały stres. Niestety mężczyźni są naturalnie mniej odporni na długotrwałe sytuacje stresowe, dlatego w trosce o własne zdrowie i męskie hormony, staraj się unikać przeciągającej się nerwówki. Dotyczy to zarówno kwestii zawodowych, jak i prywatnych. Przydadzą się natomiast nowe wyzwania i rywalizacja – to czynniki wpływające korzystnie na poziom testosteronu.

Czym jest błonnik i jaką odgrywa rolę?

0

Napis „zawiera błonnik” możesz znaleźć na wielu opakowaniach produktów spożywczych. Często składnik ten jest dodawany po to, by zachęcić użytkowników do wybrania danej oferty – w końcu po co pić „zwykłą” kawę zbożową, skoro można wypić wersję z błonnikiem? Pytanie jednak po co w ogóle ten element w diecie? Czym jest błonnik i jaką odgrywa rolę w organizmie?

Co to jest błonnik?

Błonnik to inaczej włókno pokarmowe, a w jego skład wchodzą takie substancje jak gumy, śluzy, ligniny, celulozy i hemicelulozy, a także pancerzyki chitynowe, skrobia oporna i   pektyny. Część z nich jest rozpuszczalna w wodzie.

Jak widzisz, błonnik jest mieszanką wielu różnych elementów. W skrócie można powiedzieć, że są to niestrawione części pokarmu, które znajdują się w jelitach. Brzmi więc to raczej jak coś, czego powinieneś się jak najszybciej pozbyć, prawda? Jeżeli do głowy przyszło Ci, że błonnik to raczej obciążenie dla organizmu niż coś pożytecznego, to nie musisz się wstydzić swojego toku rozumowania – dokładnie tak samo przez długi czas myśleli naukowcy. Dopóki nie okazało się czym naprawdę jest błonnik i jaką odgrywa rolę w organizmie. A więc jaka jest funkcja tej dziwnej mieszanki niestrawnych substancji?

Błonnik – funkcje i wpływ na organizm

Włókno pokarmowe wpływa na organizm na wiele różnych sposobów. Podstawową rolą błonnika jest regulowanie procesu trawienia. Błonnik „zalegający” w jelitach spowalnia wchłanianie, co doceniają osoby walczące z ciągłym podjadaniem i nadwagą. Obiad, który dostanie się do układu pokarmowego zawierającego odpowiednią ilość błonnika wystarczy na dłużej. Uczucie głodu pojawi się później. W dodatku błonnik absorbuje wodę i pęcznieje, co oznacza, że łatwiej o poczucie pełnego żołądka.

Wchłanianie wody ma również korzystny wpływ na produkcję śliny – włókno pokarmowe stymuluje organizm do bardziej intensywnej pracy w tym zakresie. Zwiększa się również wydzielanie soków pokarmowych.

Pozytywną rolą błonnika jest też ochrona przed wahaniami cukru we krwi. Gdy zjesz pokarm bogaty w glukozę, a błonnika w Twoim organizmie znajduje się za mało, mogą pojawić się znaczne wahania cukru we krwi. Jak rolę odgrywa błonnik? Spowalnia wchłanianie cukru, dzięki czemu możliwe jest utrzymanie stabilnego poziomu i uniknięcie skoków poziomu glukozy.

Ważną odpowiedzią na pytanie o to czym jest błonnik jest także zdolność włókna pokarmowego do wchłaniania różnych szkodliwych elementów przyswajanych wraz z pożywieniem. Mowa np. o metalach ciężkich i metabolitach. Absorbowane są także triglicerydy i cholesterol, co oznacza, że błonnik pomaga zadbać o układ krwionośny i zmniejszyć ryzyko rozwoju miażdżycy.

Do listy zalet trzeba dołożyć także to, że błonnik stanowi pożywkę dla dobrych bakterii żyjących w jelitach. Dlaczego dobrych? Ponieważ pomagają on w rozkładaniu wielu substancji na prostsze związki, umożliwiając skuteczne trawienie.

Źródła błonnika

Ustaliliśmy już czym jest błonnik, w takim razie zastanówmy się jeszcze, gdzie można go znaleźć? Najbogatszym źródłem błonnika są warzywa, produkty zbożowe oraz owoce. Warto sięgnąć przede wszystkim po rośliny strączkowe, takie jak fasola czy soja. W diecie powinny znaleźć się też otręby pszenicy, kukurydzy i jęczmienia, kalafior, brokuły, marchew, brukselka oraz pieczywo pełnoziarniste. Dorosły człowiek powinien spożywać około 25-40 gram błonnika na dobę.

Świat jest pięknym miejscem – o „Amelii” Katarzyny Michalak

0

Każdy z nas ma marzenia, ale nie wszyscy mamy w sobie na tyle odwagi, by zacząć je realizować. Dlaczego tak się dzieje? Wpływ na taki stan rzeczy ma wiele czynników, aczkolwiek najczęściej odpowiedzialne są za to ograniczenia, które sami na siebie nakładamy. A co by było, gdybyśmy się ich pozbyli?

Dlaczego sięgnęłam po książkę Katarzyny Michalak „Amelia”?

Wielbicielką prozy Katarzyny Michalak jestem od wielu już lat. Bardzo podoba mi się styl autorki i jej niesamowita umiejętność ubierania zwykłych rzeczy w niezwykłe słowa. Z kart jej książek bije ciepło i wspaniała atmosfera, niosą one pozytywny przekaz. To literatura kobieca z najwyższej półki – chociaż przyznaję, iż strasznie nie lubię tego określenia. Generalnie w ogóle nie przepadam za przypinaniem książkom etykiet – według mnie dzielą się na godne uwagi i te niekoniecznie warte zainteresowania. Powieści autorstwa pani Katarzyny zdecydowanie zaliczam do tej pierwszej kategorii, dlatego też informacja o ukazaniu się „Amelii” bardzo mnie ucieszyła i z nieukrywaną radością sięgnęłam po tę powieść.

Kim jest autorka książki Katarzyna Michalak?

Katarzyna Michalak ur. się w 1969 r. w Warszawie. Z wykształcenia jest lekarzem weterynarii, a z zamiłowania pisarką. Zadebiutowała powieścią zatytułowaną „Poczekajka”, która na rynku ukazała się w 2008 r., a rok później doczekała się kontynuacji w postaci „Zachcianka”. Literacki dorobek autorki jest bardzo bogaty. Jej twórczość była wielokrotnie wyróżniana i nagradzana, np. tytułami „Najlepszej książki na wiosnę 2013” i „Najlepszej książki roku 2013” w kategorii „Książka pełna emocji” dla powieści „Sklepik z Niespodzianką. Lidka” w plebiscycie organizowanym przez portal granice.pl. Wiele pozycji sygnowanych nazwiskiem Katarzyny Michalak osiągnęło status bestsellerów.

O fabule książki „Amelia” słów kilka

Główną bohaterkę poznaliśmy już w „Kawiarence pod Różą” – jeśli ktoś nie czytał, serdecznie polecam. Zwłaszcza, że „Amelia” to ciąg dalszy. Amelia wskutek przykrego zdarzenia traci pamięć. Nie jest w stanie przypomnieć sobie niczego, co wydarzyło się wcześniej – nie wie czy ma rodzinę, skąd pochodzi i czy w ogóle jej imię jest prawdziwe. Trafia do niewielkiego miasteczka o bardzo pięknej nazwie Zabajka. W kurtce znajduje list napisany przez tajemniczego mężczyznę – niejakiego T. Dzięki niemu Amelia staje się właścicielką mieszkania w urokliwej kamieniczce, a jak by tego było mało, dostaje także pieniądze. Podejmuje decyzję o tym, iż ów nieoczekiwany podarunek finansowy wykorzysta na zrealizowanie marzeń – swoich oraz przychylnych jej osób.

Jak to jednak w życiu bywa, nie wszystko jest piękne i wspaniałe, na jakie wygląda. T. – czyli Tomasz – okazuje się natrętnym stalkerem, który wcale nie miał zamiaru podarować mieszkania bohaterce. Sprawy zaczynają się mocno komplikować, ale paradoksalnie właśnie wtedy Amelia zaczyna powoli odzyskiwać pamięć. Co z tego wyniknie? Tego rzecz jasna Wam nie zdradzę. Dodam jedynie, że z pomocą przychodzą bohaterce nowe przyjaciółki – Tosia, Ksenia i Marylka, które same w życiu sporo przeszły. Jak się skończy ta opowieść? Nie pozostaje Wam nic innego, jak przeczytać książkę.

Moja opinia na temat książki „Amelia” Katarzyny Michalak

Z powyższego opisu fabuły mogłoby wynikać, iż „Amelia” to smutna powieść. Pragnę Was uprzedzić, iż wcale taka nie jest. Po skończeniu lektury czułam się naładowana pozytywną energią – to naprawdę fantastyczne uczucie, kiedy masz świadomość tego, że zależy od ciebie więcej niż ci się wydaje. I że masz moc przekuwania własnych pragnień w rzeczywistość – musisz się jedynie trochę postarać, wykazać się dobrymi chęciami i najzwyczajniej w świecie uwierzyć w to, że potrafisz. Rozmaite przeciwności, jakie przynosi los, są nieodłączną częścią naszego życia, więc zamiast traktować je w kategoriach porażek, powinniśmy się nauczyć wyciągać z nich konstruktywne wnioski. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że potrzebujemy niewiele, by uszczęśliwić siebie i bliskie nam osoby.

Katarzyna Michalak posługuje się lekkim i pełnym poczucia humoru językiem, dzięki czemu „Amelię” czyta się bardzo szybko. Ogromnym atutem powieści są znakomicie sportretowane postacie oraz to, że lektura wzbudza mnóstwo emocji. Nie raz i nie dwa wzruszenie ścisnęło mnie za gardło. W zasadzie jedyną rzeczą, do której mogłabym się przyczepić jest to, że chwilami książka stawała się przewidywalna – ale daję słowo, iż jest to niewielki mankament, który kompletnie nie przeszkadza w delektowaniu się treścią.

Czy warto kupić książkę „Amelia”?

„Amelia” to piękna, pozytywna historia, która dostarczy Wam niezapomnianych wrażeń. Uwrażliwia czytelnika na pewne sprawy – ot chociażby takie, by otaczającej nas rzeczywistości starać się zawsze szukać dobrych stron. Wydaje mi się, że na co dzień zbyt rzadko doceniamy rzeczy pozornie drobne i niewiele znaczące, dlatego też mamy skłonności do popadania w smutek. Życie przynosi nam sporo wspaniałych okazji, ale nie zawsze chcemy je dostrzegać i wykorzystywać. Tymczasem warto zachować otwarty umysł i być wdzięcznym, celebrując małe radości dnia codziennego. Taka postawa przybliża nas do tego, czego wszyscy najbardziej pragniemy, a mianowicie do stania się szczęśliwymi ludźmi.

ZOBACZ TEŻ